Jak się starzejesz, to więcej myślisz. A jak więcej myślisz, to czasem nachodzi cię ochota, żeby się trochę powymądrzać. 28 lat to poważna sprawa – już ci nikt nie powie „co ty wiesz o życiu”, nie zbeszta, bo nie pozmywałeś naczyń, ani nie naskarży mamie. No i ubrania nie są już w tym samym rozmiarze, co wcześniej. Tyle się zmienia. Rachunki same się nie zapłacą, obiad się sam nie zrobi, a pieniądze same nie zarobią. Jeszcze kilka lat temu myśl o byciu przed 30-stką mnie przerażała, dziś uważam, że będzie jeszcze lepiej! Za nic w świecie nie wróciłabym do nastoletniej huśtawki hormonalnej, czy studenckiej wegetacji. Uwaga, mam poważny wniosek: bycie dorosłym jest fajne! Dlatego urodziny zmusiły mnie do spisania aż 28 wniosków, które mnie doprowadziły tu, gdzie jestem. I na poważnie i trochę na żarty. Bo inaczej już nie umiem 🙂
28 wniosków na 28. urodziny
- Świat nie jest czarno-biały – zdecydowanie wolę różne odcienie szarości i pudrowego różu. Zmęczyła mnie walka o czarno-biały świat, kiedy sama znalazłam się gdzieś pomiędzy. Dlatego unikam światopoglądowych i politycznych dyskusji, bo nie ma w nich najczęściej miejsca na zupełnie inną perspektywę, a to oznacza, że do niczego nie prowadzą.
- Nie znasz, nie osądzaj – a nawet jak znasz, to też tego nie rób. Nigdy nie wiesz co siedzi w drugim człowieku. Czasem warto zapytać i samemu się przekonać.
- Bycie nie „ok”, jest ok – okazywanie swoich słabości jest siłą, nie przekleństwem. Wszyscy wokół wmawiają, że jest inaczej. W pracy musisz być perfekcyjna, w domu spełniać czyjeś oczekiwania. Bycie zagubionym jest normalne, ludzkie i to tylko stan przejściowy i nie ma w tym nic złego.
- Nie istnieje coś takiego jak „za dużo kubków z TkMaxxa” – piszę to właśnie po kolejnych zakupach w tejże świątyni rozpusty.
- Rozstania są twórcze – wiem, ciężko w to uwierzyć. Ale jakkolwiek trudno by nie było, okazuje się, że nagle mogę więcej, niż myślałam: zaczynam się rozwijać, szukać nowych doświadczeń, a przy okazji jestem trochę mądrzejsza 😉 Bez względu na to, czy to rozstanie z pracą, mężczyzną, czy przyjacielem.
- „Są w życiu rzeczy, które warto i są rzeczy, które się opłaca – nie zawsze to co warto się opłaca i nie zawsze to co się opłaca warto”– warto robić rzeczy, które nie zawsze się opłacają. Bo warto.
- Lepiej pić kawę niż nie – to powinno stać się moim życiowym mottem. Dzień bez kawy, to dzień stracony. Pomijając rozpuszczalną.
- Angażowanie się w relacje, które nic nie wnoszą do mojego życia nie ma sensu – dlatego ich nie kontynuuję, albo po wielu próbach naprawy, ucinam. Brzmi egoistycznie i bestialsko, ale szkoda życia na otaczanie się ludźmi, którzy nas niszczą.
- Obojętność jest najgorszą rzeczą na tym świecie – jak to mówi moja mama: „gdyby ci to było obojętne, to by psy dupami szczekały”. Ot co.
- Warto czekać – na miłość, na seks. Nawet jeśli to ma trwać latami. Lepiej czekać i wiedzieć później, że to był najlepszy wybór, niż zadowalać się byle czym. Byle co jest dla byle kogo.
- Nie ma złych decyzji – są różne decyzje, każda po prostu prowadzi gdzie indziej. To nie znaczy, że w mniej ekscytujące miejsce.
- Inwestycja w siebie to nie strata pieniędzy – przez lata żałowałam pieniędzy na rzeczy, które wiązały się z moimi pasjami. Teraz wiem, że to zawsze się zwraca. Inwestuję więc bez wyrzutów sumienia. Więc łap portfel i biegnij na zakupy!
- Nastawienie zmienia wszystko – jeśli byłam w stanie obchodzić Walentynki, to musi być prawda.
- Nigdy nie jest się gotowym – przypomniała mi o tym Paulina, gdy spytałam, czy jest gotowa na ciągłe przeprowadzki. A przecież niedawno sama napisałam o tym artykuł (właśnie tu). Nie ma czegoś takiego, jak „idealny moment”. Deal with it.
- Zawsze jest jakieś wyjście – nawet jak się wydaje, że jest się w czarnej dupie, a często się w niej jest (przypomnijcie sobie studia!).
- Nie ma nic lepszego niż ciasto czekoladowe – koniec i kropka.
- Zdrowy egoizm? – to mój przyjaciel. Długo o niego zabiegałam.
- Zejście z raz obranej drogi może mieć poważne konsekwencje – w ten sposób stałam się żoną. Ta dam.
- Urodziny mogą skończyć się dobrze – to całkiem świeży wniosek. Brak płaczu w tym dniu to prawie jak cud. Niepotwierdzony.
- Dystans do siebie, to najlepsza rzecz jaka mnie spotkała – naprawdę, średnio się funkcjonuje na tym świecie mając odwiecznie „kij w dupie”. Nie polecam.
- Życie ideałami nie jest proste – możesz bardzo często dostać po dupie (znowu analny wątek, wybaczcie), rozczarować się i zostać zmieszanym z błotem, ale ostatecznie ideały zawsze osiągają zasłużone zwycięstwo. Wierzę w to uparcie i szczerze! (widzicie?)
- Pływanie pod prąd jest dużo bardziej ekscytujące – jak powiedział klasyk: „Z prądem płyną tylko śmieci”. Dodałabym, że mało wymagające śmieci.
- Nigdy nie jest za późno, by znaleźć swoje miejsce – wszystko ma swój czas (tak twierdził Kohelet, na niego zwalajcie), więc no stress. Na Ciebie też przyjdzie czas.
- Nie ma nic złego w tańczeniu na ulicy – pielęgnowanie swojego wewnętrznego dziecka ma ogromną moc. Nawet jeśli ludzie patrzą się na ciebie, jak na wariata.
- Lustra w sklepach pogrubiają – to musi być prawda.
- Pegasus to najlepszy wynalazek na świecie – wiedzą o tym tylko ludzie wychowani w latach 90-tych, co nie? Mój się szybko popsuł, więc chodziłam do koleżanki pod pretekstem, byleby sobie zagrać w Mario. Taka cwana byłam!
- Dzieciństwo w latach 90-tych jest nie do podrobienia – trzepak, podchody, gumy balonówy, zbijak i inne podwórkowe wariacje. To już nie wróci!!!
- Bycie sobą to całkiem niezły wybór – bo po co być takim, jak inni dziwni ludzie na tym świecie? Wolę być dziwakiem w sobie tylko znanym stylu. Bo nie ma takiego drugiego!
Uffff. Skończyłam! Teraz mogę spokojnie żyć dalej.
Super Magda, bardzo ciepłe miejsce w internecie, będę zaglądać częściej. 🙂 I oby było więcej pozytywnych wniosków. Wszystkiego dobrego na każdy dzień życia! I być może do zobaczenia, kiedyś na ulicach rodzinnego miasta. 🙂
Dzięki Aga 🙂 Zaglądaj, mam nadzieję, że znajdziesz tu coś dla siebie 🙂